Języka włoskiego nauczyłam się niechcący

Oops!...I Did It Again! Zdarzyło ci się kiedyś nauczyć się czegoś niechcący? Pewnie powiesz, że nie, ale przyjrzyj się lepiej. Liczyć, czytać, rozróżniać kierunki geograficzne, grać na gitarze itp., większość z nas nauczyła się w szkole. Uczęszczaliśmy na lekcje i teraz posiadamy te zdolności. Lepsze lub gorsze, ale są. A jak nauczyłeś się śpiewać swoją ulubioną piosenkę, gotować, używać smartphona? Nie powiesz mi chyba, że na kursach? Są rzeczy, których uczy nas życie. Dostosowujemy się do zmieniającej sytuacji rozwijającej się technologii, często nieświadomie łapiemy coś nowego, aby móc dalej funkcjonować lub po prostu dlatego, że coś lubimy. Jako dziecko nauczyłeś się języka, podświadomie wiedząc, że tylko komunikacja z osobą, da ci czego potrzebujesz. Nauczyłeś się grać w gry, bo sprawiały ci radość. Nauczyłeś się, że ogień jest gorący, a nóż ostry, aby przetrwać. Nauka tego wszystkiego to nie teoria z książki. Nauczyciel nie stał nad tobą przedstawiając tabele i wzory, a ty nie spędziłeś godzin czy lat, na wkuwaniu. Wszystko z czym się w życiu zetknąłeś stanowi cząstkę tego, kim teraz jesteś i co potrafisz, bez uczenia się, uczęszczania na zajęcia, przerabiania na kursach i szkoleniach. Nie musiałeś wcale tego planować, jakoś tak samo wyszło. A ja, nauczyłam się języka włoskiego, tak jakoś niechcący.


    Nauka bez świadomości, że się uczysz, jest najłatwiejsza i najszybsza. Taki rodzaj nauki pojawia się zazwyczaj, gdy sytuacja wymaga od nas zmian. Ale jest możliwa tylko wtedy, gdy towarzyszą jej emocje. Jeśli stanęłabym przed sytuacją, w której musiałabym znać język włoski, bo np. moja praca byłaby możliwa tylko w tym języku, zapewne zasiadłabym na godzinę dziennie albo dwie, aby się tego języka jak najszybciej nauczyć. Ale wyobraź sobie, że planujesz wyjazd do Włoch, uwielbiasz podróżować, odwiedzać nowe miejsca, próbować nowe jedzenie, ponadto hobbistycznie interesują cię języki obce. W takiej sytuacji, choć nie planujesz nauki tego języka, choć nie przerabiasz żadnego z kursów, możesz się go choć trochę nauczyć.

    Jak już wam wcześniej mówiłam, nie podróżuję po to by nauczyć się języka, ale uczę się języka, aby móc podróżować tak jak lubię. I choć nie uczę się każdego języka kraju, który odwiedzam, to zawsze, bez wyjątku, uczę się jak powiedzieć w nich podstawowe wyrazy i frazy. Gdzie jest łazienka, jak dojechać, dzień dobry, niektóre z mięs, aby przypadkiem nie zjeść kota, dziękuję albo najważniejsze - czy mówisz po angielsku. Obecnie w wielu krajach język angielski jest znany, ale wciąż bardzo łatwo jest spotkać osobę, która go nie zna, bądź np. boi się go używać. Czasem już samo zapytanie w języku angielskim czy go zna, jest dla wielu osób stresujące. Dlatego ja nie stawiam ludzi w takiej sytuacji i pytam w ich języku.

    Nauczenie się podstawowych fraz w jakimkolwiek języku, jest nie tylko ciekawe, ale i bardzo pomocne już na miejscu. Nauka paru zdań nie zajmuje wiele czasu, a oszczędzi go sporo podczas podróży. Gdy planowałam podróż do Włoch również zaopatrzyłam się w odpowiednie frazy. Tym razem jednak nauczenie się ich, było wyjątkowo łatwe, gdyż znałam już język hiszpański. Okazuje się, że te dwa języki są do siebie tak podobne, że już po zapoznaniu się z podstawowymi zasadami wymowy bez większego problemu udało mi się kupić online bilet do Watykanu całkowicie po włosku. Strona internetowa owszem oferuje wersję angielską, ale tuż po kliknięciu kup, wszystko dalej jest już w języku włoskim bez możliwości zmian. Wytyczne, ostrzeżenia, instrukcje, wszelkie informacje otrzymałam w języku, którego nie znałam, ale po sprawdzeniu kilku strategicznych słów w słowniku, mogłam już zapoznać się z całym materiałem. W taki sposób zarezerwowałam wiele wejściówek, zrobiłam check-in online w hotelu, zapoznałam się z ofertą i wszystko to po włosku. Za każdym razem sprawdziłam parę słów, których nie byłam pewna, ale nie robiłam tego, żeby się ich nauczyć, tylko aby nie popełnić błędu podczas rezerwacji. Gdy robiłam plan podróży z ciekawości sprawdzałam jak powiedzieć coś po włosku, a że naprawdę sporo jest podobieństw do języka hiszpańskiego znalazłam nawet całą listę wyrazów, które znaczą to samo, a wymawia się je identycznie, bądź z małymi tylko różnicami. Najzabawniejsze sytuacje jednak wynikają często z użycia słów, które istnieją w innym języku ale mają zupełnie odmienne znaczenie. Chcąc uniknąć nieporozumień, czasem warto się z nimi zapoznać, ja jednak sprawdziłam je tylko z ciekawości.

    Ale… gdy w Rzymie, zaszliśmy do małej rodzinnej restauracji na obrzeżach miasta, aby zjeść coś prawdziwie włoskiego, zapytałam właściciela: Parli inglese? (Mówisz po angielsku?), dostałam jednak odpowiedź że NIE. Mogliśmy wyjść i szukać czegoś innego, ale nie zrobiliśmy tego. W głowie pojawiło mi się po włosku jakieś zdanie, które bez namysłu wypowiedziałam. Włoch od razu zareagował. Więc pytałam dalej i dalej. Wiedziałam, że nie mogę mówić poprawnie, nie znałam włoskiego ale Włoch uprzejmie odpowiadał na każde moje pytanie, rzucane pół-frazy czasem jakiś pojedynczy wyraz. Nie śmiał się, nie poprawiał mnie, nie pytał o co mi chodzi. Wiecie jaką miał minę mój chłopak gdy na to patrzył? Acha to teraz mówisz jeszcze po włosku? Gdy siedzieliśmy już w ogródku zajadając się czymś nowym i nieznanym wciąż patrzył na mnie bez słowa, a ja czułam się taka dumna. Więc mówiłam i mówiłam, wszystko co mi ślina na język przyniosła, z kim tylko się dało, byle tylko po włosku. We Włoszek nie ma z tym problemów, ludzie chcą rozmawiać, gdziekolwiek jesteś zawsze ktoś zagada, wystarczy przyjazne spojrzenie.

    Przejrzenie listy słów podobnych do języka hiszpańskiego, oraz fałszywek, tak tylko, żeby się pośmiać, zapoznanie się z paroma frazami, sprawdzenie strategicznych słów, podczas rezerwacji wejściówek, a następnie dwa tygodnie w Rzymie i osiągnęłam poziom pozwalający na komunikację z drugą osobą. Oczywiście, że z błędami gramatycznymi, oczywiście, że z odpowiednią gestykulacją, ale jednak komunikowałam się całkowicie po włosku, nie po angielsku. I aby to osiągnąć nie siedziałam nad książką, nie uczyłam się zasad. Przejrzałam frazy najbardziej przydatne do mojego wyjazdu, a reszta wskoczyła podczas zwyczajnych czynności związanych z organizacją podróży. Następnie sporo praktyki na miejscu i poziom A2 osiągnięty.

    Oczywiście było to możliwe głównie dzięki dużym podobieństwom do języka hiszpańskiego, zakładam, że z językiem arabskim czy japońskim nie poszłoby tak łatwo, choć nigdy nie wiadomo. Gdy znasz już jeden język obcy, dużo łatwiej jest nauczyć się następnego. Nigdy nie zaczynasz od zera. W każdym języku znajdziesz podobieństwa, do języka bądź języków, które znasz. A szczególnie dużo znajdziesz ich w językach z danej grupy językowej jak np. w językach romańskich: hiszpański, włoski, francuski, portugalski. Dlatego jeśli znasz już jeden, nie spoczywaj na laurach i ucz się dalej. Z każdym następnym pójdzie ci dużo łatwiej.





Komentarze

Popularne posty z tego bloga 1

Nie warto się poddawać, efekty zawsze są

Kursy językowe i promocje

Od czego zacząć?